Sytuacja z marihuaną w Tajlandii zmienia się drastycznie. Mniej niż dwa lata po zupełnej legalizacji, nowy konserwatywny rząd rozważa wprowadzenie surowych restrykcji. Choć do niedawna sklepy z CBD i marihuaną rekreacyjną były niemal na każdym rogu, już wkrótce może się to zmienić. Ministerstwo Zdrowia dąży do tego, by ponownie zakwalifikować roślinę jako narkotyk, dozwalając jedynie na jej użytek medyczny.
Rząd zamierza ponownie kryminalizować rekreacyjne użycie
W zeszłym roku Tajlandia zrobiła światowe nagłówki, legalizując marihuanę i stając się jednym z pierwszych krajów w Azji, które to uczyniły. Jednak mniej niż dwa lata później, nowy konserwatywny rząd wykonał zaskakujący zwrot. Premier Srettha Thavisin ogłosił w mediach społecznościowych, że zamierza "pozwolić na użycie marihuany wyłącznie w celach medycznych i zdrowotnych".
To radykalna zmiana w porównaniu do poprzedniej liberalnej polityki. Sklepy z legalną marihuaną i edible'ami rozprzestrzeniły się po całej stolicy jak grzyby po deszczu, a wiele restauracji świętowało, dodając konopie do swoich menu. Jednak niektórzy czuli, że wszystko poszło za daleko i prawna marihuana została źle wdrożona, a turyści musieli się mieć na baczności, aby nie wpaść w tarapaty.
Chociaż decyzja o legalizacji konopi była kontrowersyjna już od samego początku, nikt nie spodziewał się tak gwałtownego odwrotu sytuacji. Teraz rząd czuje presję, by rozwiązać ten problematyczny eksperyment z legalną marihuaną, zanim stanie się on nie do opanowania.
Kontrowersyjne skutki legalizacji w poprzedniej kadencji
Poprzedni rząd wojskowej junty pod przywództwem byłego ministra zdrowia Anutina Charnvirakulawprowadził legalizację, twierdząc, że pomoże to w walce z przeludnieniem więzień i stworzy nowe możliwości dla rolników. W dniu legalizacji marihuany, ponad 3000 więźniów zostało zwolnionych. Jednak bardzo szybko pojawiły się problemy.
Po roku legalna marihuana stała się wartą 28 miliardów bahtów (728 milionów euro) branżą, z projekcjami sięgającymi 8,7 miliarda euro do 2030 roku. Jednak sprawy wymknęły się spod kontroli - powstały tysiące nielicencjonowanych sklepów, a internet zalała fala reklam zachęcających do zakupu. Doniesienia o przemocy i nadużyciach związanych z używaniem konopi przez młodzież zaczęły wypełniać media.
- Liczba osób zgłaszających się na leczenie z powodu problemów psychologicznych związanych z konopią wzrosła o 70%.
- Tysiące nielicencjonowanych sklepów i sprzedawców działało bez nadzoru.
- Reklamy online promowały turystykę konopną, przyciągając licznych chętnych z zagranicy.
Krytycy twierdzili, że legalizacja marihuany została źle przeprowadzona i brakuje właściwych regulacji. Turystom i mieszkańcom łatwo było wpaść w tarapaty, popełniając nawet drobne wykroczenia. Nowy rząd postanowił temu zaradzić.
Czytaj więcej: Poznaj nowe technologie skanerów na europejskich lotniskach.
Plany surowych kar za handel i użycie w celach rekreacyjnych
Resort zdrowia zalecił już rządowi projekt ustawy, który zakaże rekreacyjnego użycia marihuany i ponownie uzna ją za substancję kontrolowaną. Zgodnie z tą propozycją, kary za posiadanie i zażywanie konopi w celach innych niż medyczne mogą wynosić do 60 000 bahtów grzywny (1560 euro) i do roku więzienia.
Restrykcje nie ominą też sprzedawców i producentów. Uprawianie marihuany bez licencji będzie grozić od jednego do trzech lat pozbawienia wolności lub grzywnami od 20 000 do 300 000 bahtów (520 - 7780 euro). Reklama i marketing produktów konopnych na użytek rekreacyjny również będą surowo karane grzywną do 100 000 bahtów (2600 euro).
Jak na razie szczegóły dotyczące regulacji sklepów i upraw domowych nie są jasne. Ale jedno jest pewne - Tajlandia robi wielki krok wstecz po krótkotrwałym i nieudanym eksperymencie z legalizacją marihuany. Choć wielu bije na alarm o nadmiernej kryminalizacji, rząd twierdzi, że nie ma innego wyjścia, by zapanować nad chaosem wywołanym przez nieodpowiedzialne zezwolenie na konopie.
Turyści odwiedzający Tajlandię muszą się spodziewać dużo większej czujności policji i generalnie zaleca się unikanie rekreacyjnego używania marihuany, aby nie narazić się na kłopoty. Czas szalonej wolności i wszechobecnych sklepów z marihuaną właśnie dobiega końca w tym azjatyckim kraju.